Kolory wody, i życie codzienne na wyspiarskiej wsi. Część 1
- Sophie
- Sep 27, 2020
- 2 min read
Gdy przechodzimy nad skarpą i patrzymy na wodę obmywającego nieznaną plażę morza, aż trudno uwierzyć w jej kolor.
Wydaje mi się nie możliwy. Jakby ktoś rozpuścił atrament w szklance wody.

Kiedy zaczyna się burza, nawet w odległych górach, wyschnięte rzeki gwałtownie ożywają, a ostry nurt wpada w ten atrament kolorem gliniastego piasku. To łaciate morze istnieje jeszcze przez kilka godzin, później staje się zmętniałe, żeby następnego dnia wrócić do swojego przejrzystego granatu.
Dotychczas po za Bałtykiem widziałam "tylko" Atlantyk po obu jego stronach, i jego szaroniebieskie wody nigdy mnie nie porywały. Jeszcze Morze Arabskie, wbrew swojej romantycznej nazwie, szaro brunatne wody, które gwałtownie obmywają brzeg porywając nieostrożnych turystów, którzy niefortunnie zapytali "czy można się tu kąpać" oczywiście, że można. Żaden hindus tego nikomu nie zakarze. Właściwe pytanie brzmi, czy to bezpieczne. W pewnych okresach nie. W niektórych miejscach, gdy stoisz przy brzegu, fala która ledwie obmywa ci kostki, z niezwykłą siłą ciągnie cię w głąb fal. Nurkowanie w morzu arabskim nie ma większego sensu.. .Nic to, bo hindusi w większości nie pływają, a jeśli już zbliżą się do wody, to stoją w niej w pełnym ubraniu, t-shircie i jeansach, do pasa i rozmawiają. Kobiety zanurzają się w swoim sari. Nie bardzo ich to różni od greckich rodzin stojących po poas w wodzie, choć w kostiumach, rozmawiając o planach na obiad przez kolejne pół godziny, żeby po zaznaniu ochłody poprostu z niej wyjść. Przypomina mi się jeszcze doskonały iskrzący się błękit ledwie oddzielający niebo od morza. Ocean Indyjski. Malediwy.
Naszej łodzi towarzyszą co i raz latające ryby wynurzające się z terkotem jak stada ważek z wody. Wszyscy na łodzi śpią od kilku godzin.

Nie wielu jest pasażerów. Kilku emerytów leży rozciągniętych na twardych ławkach, 3 kobiety w czarczafach śpią obok siebie. My po początkowym podnieceniu, też kładziemy się wypaleni na ławkach. Krajobraz wokół się nie zmienia - błękitne niebo zlewające się z błękitem oceanu. Terkot fruwających ryb. Odległa wyspa.. Godzina za godziną to samo.
Co jakiś czas się budzę w nadzieji, że zobaczę coś co inni przegapią. Ale nic się nie zmienia.
Płyniemy tak osiem godzin.
Kiedy dopływamy do portu po naszym pierwotnym podnieceniu nie ma śladu.
Natomiast na brzegu czeka na nas podekscytowany, pełen energii, krępy 60 latek i młody bardziej zamknięty sobie towarzyszący mu chłopak.
Jesteśmy na największej wyspie atolu, co znaczy, że jest to centrum administracyjne na którym znajduje się szkoła, policja i szpital. Do szkoły chodzą też dzieci z innych wsi, to znaczy wysp. Bo Malediwy to nie folder twojego dzieciństwa, gdzie piękna blondynka z drugim modelem trzyma kieliszek szampana zanurzając doskonałe ciało w przejrzystej wodzie u stóp swojego bajkowego bungalowu. To kongolomerat tysiecy wysp rozsypanych na Oceanie Indyjskim, biednych wsi rybackich, kiedyś chatek z liści palmy, a teraz lepianek z pustaka.





Comments